sobota, 2 lutego 2013

They won't break me.

Nie za bardzo wiem czemu znowu wypisuję tu jakieś głupoty
 ale nie będę się nad tym rozdrabniać, bo po co.
Dzisiejszy powrót do domu w okolicach pierwszej w nocy z bajlanda w klausowym Kadecie, 
niestety zakończył się konfrontacją z moją osobistą matką,
 która bardzo się o mnie martwi, przynajmniej tak mówi.
Natomiast niedługo wybywam na melanż klasowy, 
z którego obawiam się że także nie wyjdę bez szwanku.
Ale uważam, że po najgorszym sprawdzianie z matematyki w moim życiu,
mam prawo trochę odreagować.
Nadchodzący tydzień będzie przerażający dlatego potrzebuję jakiejkolwiek motywacji.
Bo niestety "byle do piątku" przestało mnie motywować wieki temu.
Dodatkowo nie wiem co stało się z moim wrodzonym skurwysyństwem,
bo już nie mogę nikomu spojrzeć w oczy.
Tyle przegrać.

2 komentarze: