czwartek, 20 czerwca 2013

I'm looking for nobody.

Chyba nie muszę mówić jaką radością napawa mnie zbliżający się koniec roku szkolnego?
Dzisiejszy dzień w szkole nie polegał na niczym innym jak na próbie przekonania Ryszarda, że lepiej czyta się nam erotyki Leśmiana na patio, jednakże prawdziwym powodem naszej niedoli był człowiek z kosiarką, który przyprawił mnie o straszliwy wręcz ból głowy.
Skoro już zaczęłam narzekać to chciałabym też zhejtować panią z biura urzędu cywilnego, 
która uznała mnie za idiotkę, czego oczywiście i natychmiastowo pożałowała.
Czy muszę mówić, że nienawidzę urzędów i ludzi pracujących w nich?
Dobrze, dobrze a teraz kilka miłych aspektów.
Jutro piątek w który nie muszę już iść do szkoły, 
pojutrze sobota w którą jadę na zakupy oraz ognisko u K
a popojutrze pełen chillout i tak mam nadzieję, że zostanie na dłużej.
W miarę czasu, możliwości i ochoty postaram się dodać jakiś outfit, 
chociaż nie mam pojęcia czym mogłabym zaskoczyć ludzi.
O, może tym, że przy 32 stopniach Celsjusza chodzę ubrana cała na czarno
 i w dodatku w czarnych rajstopach?
Niestety, społeczeństwo musi mi wybaczyć ale nie mogę się przekonać do chodzenia o gołych nogach, brr.
O 22;00 znowu lecę biegać, to już trzeci dzień z z rzędu, nogi bolą mnie niemiłosiernie.
Dzisiaj miałam wrażenie, że nie dam rady zejść ze schodów i, że będą musieli mnie z nich zepchnąć.
Jednak jestem w pełni zmotywowana.
Tak, ja biegam, wiem brzmi co najmniej podejrzanie.
Ale przyznam szczerze, że świetnie się z tym czuję.
Możliwość biegnięcia ze słuchawkami na uszach w których leci dobry punk rock po pustej drodze to coś czego mi brakowało, a raczej coś czego zawsze obawiałam się doświadczyć.
A tak przy okazji, właśnie zaczął się okres na który czekałam.
Możliwość żywienia się jedynie truskawkami i poziomkami z mojego małego ogródka, lovely.



Opuszczam Cię, tak jak opuściłam wszystkich.
Bo podobno taka już jest ze mnie zimna suka, Kocie.
Oh, baby, nobody fuckin' care.





sobota, 15 czerwca 2013

Find what you love and let it kill you.

-Hi, my name is Mike
and I'm an alcoholic
NOFX-I wanna be an alcoholic

Kocham dni kiedy mogę siedzieć na balkonie w piżamie i palić papierosy,
jeden za drugim aż do dna paczki.
W te dni dym pnie się ku górze jakby był kręconymi schodami, 
które wcale nie mają zamiaru się skończyć.
Wczorajsze dni, to takie, w które błąkamy się po mieście w poszukiwaniu czegokolwiek.
Wtedy trafiamy do Świata, kupujemy piwo i papierosy i do pierwszej siedzimy pod domem kultury rozmawiając o tym co tylko ślina na język przyniesie.
Kocie, nie zadawaj pytań na które znasz odpowiedź.
Pamiętaj, że nigdy nie śpi się z osobą bardziej nienormalną niż ty sam.

* * *
Kilka wczorajszych zdjęć, plus bukiet róż, który dostałam na urodziny.
Mówiłam wam, że niewiele kwiatów przetrwa moją obecność.
Morderstwo czy może samobójstwo?
Przeżyć poniedziałek i wtorek 
a później...
u know what I mean.










Kurtka-Levi's vintage/spódnica&okulary-Topshop
kapelusz-H&M/creepersy-Demonia/plecak-vinatage

środa, 12 czerwca 2013

We sat there and smoking cigarettes at 5 in the morning.

Tak tak, to ja i tak, znowu się opierdalam.
Ale tym razem mam coś na swoją obronę, a mianowicie - grypę żołądkową.
Ale dziś było na tyle pięknie na dworze, że przełamałam chęć powrotu do toalety 
i zaciągnęłam K na zdjęcia, do naszej pięknej meliny.
Co z tego, że miałam uczyć się matematyki, rosyjskiego, biologii i angielskiego
skoro mogę polatać po melinach grożących zawaleniem się?
No i oczywiście nie mogło obyć się bez kochanych lodów z maka, które kocham.
Cieszę się, że mój żołądek się nie zbuntował, na razie.
A więc jutro muszę już dotrzeć jakoś do szkoły, na dwie rozszerzone historie
+jutrzejszy rozszerzony angielski, holy fuck.
Nie wiem jak wy ale ja już czuję się jakby były wakacje.
Nie powinnam tak się czuć bo mam jeszcze kilka ocen, 
które podobno muszę poprawić bo nie wypada.
Mnie satysfakcjonuje dopuszczający z chemii, ale pani sądzi, 
że to powinnam mieć dostateczny.
W życiu życzę sobie jak najrzadszych kontaktów z chemią.
No cóż, jak mus to mus.
Także zostawiam was ze zdjęciami mojej skromniej osoby.
Piękna kurtka Levi's do tego koronkowa białą sukienka i Conversy.
Prostota i wygoda, bo przecież nikt nie lubi być ubrany w coś co ogranicza mu ruchy.
Tak przynajmniej sądzę.

HYPE 




sobota, 8 czerwca 2013

Happy Fucking Birthday to me, FUCKERS!

Hey, ho!
Równo trzy dni temu stuknęła mi 18.
Fakt ten jeszcze do mnie nie dotarł, 
bo alkohol i narkotyki kupowałam już w gimnazjum/podstawówce
Nie muszę mówić, że dostałam obłędny prezent z PRLu?
A powiem.
Komunistyczny goździk, Mocne 25 i cztery piękne Perełki,
a to wszystko pięknie zapakowane przez psycholi z mojej klasy.
Od rodziny dostałam 18 pięknych róż i życzenia.
Ojca brzmiały tak:
"Jak trafisz do pierdla to nie licz na nas"
Dzięki tato, lowe.
Tak więc mam już 18 lat.
Jestem dorosła, pora się ogarnąć, założyć rodzinę i tak dalej.
MWAHAHA JUST KIDDING!
A teraz lecę się ogarnąć bo z dziewczynami jedziemy na melanż,
podobno taki na jakim jeszcze nie byłam, zaskoczcie mnie koty!
BRAWO ALICJO.







Happy Fucking Birthday to me,
FUCKERS! 
<3