piątek, 30 maja 2014

NOTHING else.

Nigdy w życiu nie wyczekiwałam tak namiętnie końca miesiąca, jakim jest maj. Zawsze kojarzył mi się ze zbliżającym końcem roku szkolnego, a więc ze smakiem wolności. Ale teraz gdy przebrnęłam, wytrwałam i wygrałam, w pewnym sensie, czas to powiedzieć światu; zakończyłam maturę.
Nie chcę do tego wracać, chcę tylko mojego urodzinowego melanżu, wszak tegoroczne urodziny są ostatnimi w moim jakże krótkim życiu, nastymi. Im dalej w las tym już tylko starsza mogę się stać.
Czy nie przeraża mnie to, że nieubłaganie nadciąga czas pójścia w swoją stronę? Gdybym powiedziała, że tak, chyba bym okłamała samą siebie.
* * *
Jest prawie druga w nocy, a ja siedzę na parapecie i wypalam ostatnie papierosy jakie mi pozostały i słucham piosenek od których ostatnio się uzależniłam. Znowu to robię, wiem. Znowu upubliczniam swoje emocje publicznie, w dodatku w wszechmocnym internecie. Jednak chyba do tego przywykłam, zwyczajnie to lubię, nie ma w tym jakiejś głębszej logiki.
To chyba jakaś choroba.

Próbowałam używać tego bloga tylko i wyłącznie do gromadzenia zdjęć mojego ryja ale chyba nie dam rady, za bardzo lubię pisać. Wprost uwielbiam.
Ale żeby nie mieć wyrzutów sumienia, zdjęcia też będą.
* * *
skirt/top-H&M/lipstick-MAC DIVA

 http://lookbook.nu/look/6248231-H&M-Crop-Top-Lace-Skirt-Nothing