piątek, 11 kwietnia 2014

I can cut you into pieces.

Nie mam pojęcia czy ten blog ma jeszcze prawo bytu i czy ktokolwiek tu zagląda oprócz mnie, jednak znów wskrzeszam go zdjęciami mojej skromnej osoby.
W związku z tym, że nie mam pod ręką żadnego ambitnego fotografa, który odważyłby zrobić mi jakiekolwiek zdjęcia więc mogę liczyć tylko na mojego starego przyjaciela - samowyzwalacz.
Dzisiaj doszłam do wniosku, że dawno nie miałam w rękach aparatu i tak powstała ta oto pseudo sesja.
Ostatnio ciągnie mnie w stronę zwykłego basic'u, czyli zwykła biała lub czarna koszulka, do tego spódnica lub spodnie z wysokim stanem. Do tego rzemykowe naszyjniki i nieśmiertelne flanelowe koszule w kratę.
Basic połączony z nutą grunge'u, czyli idealne dla mnie cmobo.
Choćbym nie wiem jak bardzo chciała podążać za wydumanymi trendami, wciąż w głębi mojej czarnej duszy jestem wierna klasyce, którą ewentualnie zmodyfikuję jakimś konkretnym akcentem.
Sądzę, że o to właśnie w tym wszystkim chodzi, o czucie się swobodnie w tym co się nosi.
Dodatkowo "zaszalałam" z makijażem.
Oprócz standardowych kresek eyeliner'em, mam na ustach fioletowo-śliwkową, nie wiem jak określić ten kolor, szminkę, którą kupiłam wieki temu ale nigdy nie odważyłam się w niej wyjść dalej z niż na ogród.
Teraz czuję, że nie będę mogła bez niej żyć, mimo, że nie jest to świetna markowa szminka, bardzo dobrze się trzyma, jej konsystencja zbliżona jest do błyszczyka do ust dlatego mam wątpliwości czy mogę nazywać ją szminką.
Postaram się w miarę możliwości ciągnąć wątpliwy żywot tego bloga ponieważ sprawia mi to frajdę, a czy komuś to odpowiada, szczerze, mam to gdzieś.
http://lookbook.nu/look/6062157-H&M-Top-Zara-Shirt-Necklace-Thrift-Store-Skirt







2 komentarze: